(Nie)potrzebni, najnowsza powieść Marcina Ogdowskiego, to wojenny dramat i polityczny dreszczowiec w jednym.
Misja ISAF w Afganistanie dobiega końca, a wraz z nią kilkunastoletnie zaangażowanie Wojska Polskiego w konflikty „na drugim końcu świata”. Żołnierze wracają do domów, ale czy wrócą z wojny? Czy „stamtąd” w ogóle da się wrócić?
Co czeka weteranów w kraju, w którym toczy się cyniczna gra między rządem a opozycją? Gra, w której problem wojennej traumy to doskonały pretekst, by dołożyć politycznemu konkurentowi.
Co dalej z armią, która po Iraku i Afganistanie przeżywa kryzys? Czy ambitny plan modernizacji nie okaże się mrzonką?
Autor zabiera nas do ogarniętego chaosem Afganistanu, do „ludzkiej naprawialni” w Ramstein, w zacisze ministerialnych gabinetów. W jednej chwili jesteśmy świadkami krwawej potyczki na Highway One, by zaraz potem znaleźć się w domu wdowy po żołnierzu samobójcy.
Książka, będąca swoistym rozrachunkiem Autora z tematyką „polskiego Afganistanu”, to momentami bardzo bolesna lektura.
Niezwykle aktualna także z powodu wydarzeń na Ukrainie, które prowokują do przemyśleń nad stanem polskiej armii, jej pozycją w społeczeństwie i strukturach państwa.
Wojna obdarta z romantycznej ułudy, okrutna i brzemienna w skutki. Afganistan będzie nam ciążył latami, a jego żywym świadectwem będą weterani – często zapomniani, lekceważeni, (nie)potrzebni. Mocna pozycja, obowiązkowa dla tych, którym roją się kolejne wojny.
- Andrzej Rozenek, były dziennikarz śledczy, poseł na Sejm, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
To było jak strzał defiblyratorem! Czytając kolejne kartki słyszałem rakiety lecące i wybuchające nieopodal, kule jazgoczące nad głową oraz kolegów którym w rocznice śmierci palę znicz na parapecie okna...
- Jacek, weteran misji w Iraku i Afganistanie
Na polskim rynku wydawniczym nie znaleźliśmy pozycji, która tak obrazowo przedstawiałaby dalsze losy nie tylko tych, których na chwilę opuściło żołnierskie szczęście, ale też tych, którzy wrócili szczęśliwie. Jednak
cząstkę wojny mimowolnie przywieźli swoim bliskim.
- Janusz Raczy, Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju