Opis:
Fragment: "Wsiadłem do wagonu. Lokomotywa, jakby jaki potworny odyniec, poczęła sapać i fukać: — „uf, uf, uf!" Odezwała się świstawka: — „fiur lu lu!" Pociąg ruszył. Usiadłem przy jednym oknie, przy drugim już siedział jakiś człowiek wysoki, blady, brunet, z czarnymi przenikliwymi oczyma, wąsaty i brodaty. Było to na schyłku sierpnia. Woń pól i lasów wpadała z wietrzykiem do wagonu. Przed okiem obrazy szybko migały. Puchy okwitłych ostów bujały w powietrzu i lśniły się w promieniach południowego słońca. Jałowcowe krzewiny migały mi w oczach, jak pielgrzymy piaszczystych pól, a czasem przemknęła karłowata sośninka, lub młody świerczek, strzelający wierzchołkiem w górę. Więdły już w skwarze lata paprocie po karczowiskach, a gdzieniegdzie jeszcze zieleń ich odbijała od czerwonej barwy gleby tych okolic. Pociąg zdążał od Kielc do Olkusza. Tu i ówdzie łan żółcił się kwiatem łubinu, wszędy dokoła widniały płowe rżyska, a w dali odbijała się niekiedy fioletowa barwa liści kapusty. I znowu znikał ten obraz, a nastawał inny."