Próbując zdefiniować, czy też przyporządkować poezję Hatifa do jakiejkolwiek kategorii (co i tak mi się nie udało, ale to taka przypadłość literaturoznawcy), przypomniałem sobie znaną opinię Juliana Przybosia, że „poezja to jedność wizji skondensowana w maksimum aluzji wyobrażeniowych i minimum słów". Chociaż, rzecz jasna, absurdem jest włączanie Janabiego do nurtu awangardy, to definicja powyższa wydała mi się niezwykle adekwatna do dzieła, które jest przedmiotem niniejszych rozważań. Poezja Hatifa to przede wszystkim wizja, żeby nie powiedzieć czasem — wizjonerstwo, co wyjątkowo wyraźnie widać w Trakcie Królewskim (At-Tarik al-Ma-laki [...]). I nie odważę się zaklasyfikować jego twórczości do żadnego ze znanych z podręczników nurtów. Jest tak zresztą być może właśnie ze względu na pozostawanie pomiędzy polskością a arabskością.
Poezja Hatifa jest od samego początku świadectwem rozdarcia pomiędzy Wschodem i Zachodem, ale także spełnia rolę medium pomiędzy dwiema cywilizacjami, dwiema mentalnościami...
Marek M. Dziekan, fragment Przedmowy